Forum FiestaKlubPolska -

Archiwum Forum FKP - Bo liczy się dobra zabawa

Magda M. - 4 Gru 2010, 16:41
Temat postu: Bo liczy się dobra zabawa
Pamiętacie Rallyland? Kto był na wiosennym zlocie FKP w tym roku raczej szybko tego obiektu nie zapomni. Jest w nim magia, która przyciąga i każe wracać tam znów i znów.
Kiedy my w czerwcu szaleliśmy na płycie lotniska, na innej części obiektu odbywała się tego samego dnia IV eliminacja Pucharu Rallyland WRC. Pod hangarem w przerwie na kiełbaskę z grilla widywaliśmy różne piękne auta z tamtej eliminacji, które również podjeżdżały na obiad. Nie wiem, jak Wy, ale ja patrzyłam na nie z niekłamanym podziwem. A w minioną sobotę przyszło mi stanąć przeciwko nim...
Niedawno zalogowałam się na forum Rallylandu i od tej pory na maila dostaję co jakiś czas informacje, że coś ciekawego się tam pojawiło. Tak było i tym razem - ni z tego ni z owego pewnego dnia przyszła wiadomość o kolejnej, VIII i jednocześnie ostatniej w tym roku eliminacji Pucharu Rallylandu. Temat już wcześniej nadał nam PUCIO podczas spotkania z nim w drodze powrotnej z Olkusza. Zasadniczo od razu byłam chętna do startu, pytanie brzmiało tylko, czy K.I.T.T. będzie gotowy na czas.
Zgodnie z informacją od Fordona miał być do odbioru w poniedziałek, a w sobotę rano wyjazd. Więc wpisowe wpłacone, załoga skompletowana (szczepan551 na prawym, ja za kółkiem), wszystko dograne, pozostaje czekać na start. I to był błąd - okazuje się, że my po prostu nie możemy niczego planować na spokojnie i z dużym wyprzedzeniem - wychodzi nam jedynie totalny spontan. Najpierw okazało się, że prace przy K.I.T.T.-cie się przeciągnęły i przed sobotą nie będzie na pewno do odbioru. Jedynie Kuba zaufał mi na tyle, że zdecydował się pożyczyć swoje EVO na czas startu - jeden problem rozwiązany. Oczywiście natychmiast pojawia się kolejny - Szczepan, jedyna osoba wystarczająco odważna, żeby wsiąść ze mną do auta na torze, oznajmia, że niestety, ale coś mu wypadło i jechać z nami nie może. I tym sposobem zostaję bez pilota, gdyż innych odważnych chętnych, którzy dysponowaliby czasem wolnym - brak.
Korzystając z dobrej rady pewnej bardzo mądrej osoby zaczynam rozglądać się za kimś, kto mógłby na stałe zagościć w mojej załodze i zasiadać na fotelu pilota na każdym rajdzie. Nagle pojawia się kandydat na pierwszy rzut oka idealny. Kuzyn Kuby, Dawid, choć ma niespełna 18 lat, to mimo to w aucie świetnie się dogadujemy i pasujemy do siebie temperamentami. Dawid podejmuje decyzję - będzie mnie pilotował na Rallylandzie i zobaczy, czy w ogóle taka opcja mu się podoba.
Czyli mam auto do startu, mam pilota, no to można jechać… A nie, EVO jest jeszcze w letnich butach (a do tego "home made"). Tak jechać nie może, bo w okolicy Rallylandu zapowiadają obfite opady śniegu. W piątek około 22 PiecuO przywozi mi do domu felgi z oponami zimowymi, które od niego odkupiłam. Szybka zmiana i EVO już w pięknych zimowych butach dumnie pręży zderzak. Jeszcze tylko krótka przejażdżka po osiedlu, żebym przyzwyczaiła się do prowadzenia tego auta, i około północy wszyscy rozchodzimy się do domów. Szybkie pakowanko, przygotowanie kanapek i spać - całe 3 godziny xD
O 5 zbiórka pod moim domem. Oprócz Kuby jedzie z nami jeszcze Darek - do towarzystwa, żeby jechało na wszelki wypadek drugie auto no i pokibicować - w końcu to mój pierwszy w życiu start. Po drodze wpadamy do Szczepana po kask dla mnie i zgarniamy Dawida spod jego bloku. I obieramy kierunek na Rallyland. :D
Docieramy tam akurat na rozpoczęcie rejestracji i w tym momencie załącza się znów opcja spontan. Darek, który z założenia jechał wyłącznie jako wsparcie psychotechniczne, zapisuje swoją MK5 na listę startową, a Kuba będzie jego pilotem (konsultacje między nimi w tej kwestii trwały tym razem wyjątkowo długo - aż całe kilka sekund :hahaha: ). Odbieramy numery startowe, oklejamy auta i przegrupowujemy się do parku maszyn, gdzie wszyscy dopieszczają wozy i czekają na przejazd zapoznawczy. Konkurencja spora, i mocna, samochody odpicowane, oklatkowane, strach się bać... :yyy: Nasze fiesty były chyba jedynymi autami w pełni seryjnymi które startowały w rajdzie.
Warunki pogodowe też nie dla początkującej zawodniczki - śnieg pada dość obficie, na płycie lotniska i trasach leży już dobre 15 cm "białego szaleństwa". Ślisko i w ogóle ciężko do jazdy. W końcu ustawiamy się do przejazdu zapoznawczego. Jesteśmy na czele kolumny - przed nami jedynie pilot i chyba z 5 aut. Ja jadę pierwsza, Darek z Kubą za mną. Przejeżdżamy 3 z 4 tras, ponieważ ostatnia (odwzorowanie OS-u Karowa z Rajdu Barbórki) jest zbyt wąska, żeby przejechać ją kolumną aut - możliwe jest jedynie przejście pieszo. Tak więc ja zostaję przy EVO, Darek z Kubą jadą odwieźć niepotrzebne w czasie rajdu rzeczy do magazynu, a Dawid wyrusza na zapoznanie trasy.
W końcu nadchodzi ta nieubłagana chwila - trzeba ustawić się na starcie i rozpocząć pierwszą w życiu przygodę. Mamy numer 44, Darek 61, więc w tym momencie się rozdzielamy. Spotkamy się znowu po przejechaniu pierwszej serii, czyli 4 prób.

Pierwsze kółko oczami załogi numer 44
Startujemy do pierwszej próby. Z parku serwisowego wypuszczają nas jak popadnie - dopiero na wjeździe na pierwszą próbę zawodnicy ustawiają się według kolejności numerów startowych. Chociaż są i tacy, dla których ustawienie się według kolejności numerycznej jest zbyt trudne - więc wciskają się, gdzie im pasuje. W końcu przychodzi ta długo oczekiwana chwila - startujemy. <dresik>
Stres i strach, które towarzyszyły mi od momentu wjazdu do Rallylandu, momentalnie znikają z chwilą przekroczenia linii startu na Tor Ucho. Ich miejsce zastępuje adrenalina, która krąży w żyłach i sprawia, ze z zaciśniętymi zębami i napiętymi mięśniami pokonuję kolejne zakręty i przeszkody. Kończymy trasę. Nie wpadliśmy w poślizg, w nic nie uderzyliśmy, a że czas o mniej więcej minutę gorszy od lidera grupy, cóż - w końcu to mój pierwszy rajd w życiu, w dodatku na śniegu, więc ważne, że przejazd ukończony w jednym kawałku. :ok:
Kolejna próba - "Garaże". I kolejny sukces, chociaż tutaj zaliczam pierwszy poślizg. Mimo skręconych kół, auto jedzie prosto - wprost na słupek z opon, który trzeba było objechać. Nie wiem, jak to zrobiłam - zadziałałam instynktownie i udało mi się opanować auto i nie uderzyć. Trasa ukończona, czas przejazdu o około minutę gorszy od lidera. :ok:
Następny jest "Mini - Babusz" i pewien jego element, którego się strasznie boję - z długiej prostej wpada się po delikatnym łuku do hangaru, a na tam na środku słupek z opon - trzeba go objechać, a miejsca prawie na styk. :strach: Jedziemy bardzo wolno, ale udaje się. Kolejne przeszkody z opon wymijamy gładko i meldujemy się na mecie. Tutaj też czas ostatni w grupie, ale tor pokonany czysto i bez poślizgu, a to jak na mnie spory sukces. :ok:
No i na koniec Pani Carowa. Trasa, którą organizatorzy uznali za najtrudniejszą, dla nas jest najprostsza. Przejeżdżamy na luzie, w końcu traktujemy to jak zapoznanie, na poprawę wyniku przyjdzie jeszcze czas. A mimo to okazuje się, ze tym razem jesteśmy przedostatni. :zwyciężca:
Zakończyliśmy próby. Udało się przejechać wszystkie, nie zamotać się i ukończyć trasy. Zadowoleni i w wyśmienitych humorach zjeżdżamy do parku serwisowego i czekamy na powrót Darka i Kuby, zawierając w tym czasie różne fajne znajomości z innymi uczestnikami rajdu - jak się później okazało, bardzo przydatne.
Pierwsza seria tras przez załogę numer 44 przejechana... pora na chłopaków...

Pierwszy przejazd
by dark86ford:
Po przyjeździe do RallyLandu i zapisaniu się na listę zawodników, uświadamiamy sobie jeden mały, choć dość ważny szczegół... na 4 osoby mamy tylko 3 kaski. :9: Więc zaczyna się polowanie na dodatkowy kask. nunu Dzwonimy do Pawła, który jest głównym organizatorem tej imprezy, on przekierowuje nas do chłopaka zajmującego się przeprowadzaniem badań technicznych. Niestety dowiadujemy się, że wszystkie dodatkowe kaski wyszły i że musimy sobie radzić, albo nie wystartujemy... O nie - na to sobie pozwolić nie możemy. Szukamy dalej.
Na chwilę przed naszym startem udaje nam się pożyczyć kask od jednej z ekip Subaru. :V: Uff, co za ulga, wreszcie problem rozwiązany.
Godzina 11:50, stajemy w kolejce do bramki startowej. Podchodzi do nas człowiek odpowiadający za ustalenie godzin startów i pojawia się kolejny problem - zapomniano nam wydać karty czasów... :yyy: Widzimy, że w naszą stronę zmierza Paweł - śmieje się już na sam nasz widok i od razu wie, że coś jest nie tak. Po krótkiej rozmowie stwierdza, że doniesie nam za chwilkę kartę czasów - i słowa dotrzymuje.
Startujemy w samo południe, gnamy przed siebie krętymi drogami, żeby dotrzeć jak najszybciej do próby numer 1, dojeżdżamy na miejsce a tu... kolejka i to dość spora. Tak więc czekamy ponad 1,5 godziny na samą możliwość startu w pierwszej próbie.
W międzyczasie wyszedłem zobaczyć co się dzieje, okazało się, że jedno z aut się rozkraczyło na torze i tylko osobówka mogła je ściągnąć, a to niestety nieco trwało.
W końcu docieramy do startu. Zaczyna się odliczanie: 5...4...3...2...1... ruszyliśmy. <dresik>
Kuba precyzyjnie nawiguje, z każdym przejechanym metrem czuję się coraz pewniej. Pierwszy nawrót i lecimy dalej przed siebie. Po przejechaniu kilku szykan docieramy do długiego łuku i wylatujemy na prostą. Fiesta posłusznie wykonuje wszystkie polecenia, chyba polubiła taką jazdę równie mocno jak ja... Kolejna seria szybkich szykan, krótka prosta i nawrót wokół beczki. Od Kuby słyszę - "Tylko nie przywal" Nie mam zamiaru. Jadę przed siebie jak w transie, odbierając tylko informacje od Kuby o kolejnych zakrętach...
Docieramy do mety. Pierwsza próba za nami, lecimy na kolejną, na "Garaże". :ok:
Na szczęście tu już nie musimy czekać, nie ma kolejki i wszystko idzie płynnie.
Startujemy. Płynnie pokonujemy kolejne zakręty aż w pewnym momencie słyszę - "lewy, drzewko". Mało co bym zapomniał, że na trasie zaraz za zakrętem z ziemi wystaje kilkunastocentymetrowy pieniek, akurat na wysokość miski olejowej dobrze obniżonego auta... Ale udało się przejechać bez kolizji. Robimy drugą rundkę i dojeżdżamy do mety. :ok:
Po chwili stoimy już w kolejce do startu na Babuszu. Przed nami Subaru STI i Lancer EVO X. W końcu startujemy. Lecimy po łukach i przejeżdżamy przez szykany, docierając do hangaru. Wiem, że tam jest za ciasno, żeby jadąc szybko w nim nawrócić... ale widzę, że jest już w nim sporo śniegu, błota i piachu, więc wiem też, że jest ślisko. Wjeżdżając z impetem, zaciągam rękaw i auto od razu się zwija tak, jak tego chciałem. Później tylko kolejne łuki, szykany i jeszcze kilka nawrotek. Kuba wciąż spisuje się na medal, rzuca krótkie hasła i od razu wiem, gdzie jechać. Wreszcie meta, czekamy na kartę z wynikami i jedziemy na czwartą, już ostatnią próbę w tej serii startów. :ok:
Dogoniliśmy Lancera, który również czeka na start na Pani Carowej. W końcu startujemy i my... Na dobry początek długa prosta, zakończona kółkiem wokół beczki - dojeżdżam lekko dohamowując, wprowadzam auto w lekki poślizg i objeżdżam beczkę na milimetry, słysząc od Kuby, żebym tylko nie przywalił. Udało się, beczka nie tknięta, kolejne dwa zakręty i wjeżdżamy na trasę wytyczoną oponami. Przesunięcie lub najechanie na którąś wiązało się z karą czasową, co byłoby kiepską perspektywą, dlatego starałem się przejechać dobrze technicznie. Wypadamy na kolejną prostą, za którą czeka nas mała pętla. Znów na pełnym bucie w lekkim planowanym uślizgu auta udaje się nam przejechać nie strącając żadnej z opon i wypadamy z pętli, zmierzając do kolejnej nawrotki wkoło beczki. Tym razem rękaw znów pomógł, udało się, wracamy tą samą trasą którą przyjechaliśmy. Kończąc małą pętlę widzę tylko serię błysków flesza aparatu, która oślepiła mnie na moment. Przez chwilę przechodzi mi przez myśl że w coś walnę, ale nie - udało się wyjechać znów na prostą... Kolejny objazd beczki, szybka prosta i lądujemy na mecie. :zwyciężca:
Zadowoleni z siebie, że nie dostaliśmy żadnej kary, wracamy do parku maszyn, gdzie dowiadujemy się, że w drugim starcie mamy jechać od razu na Garaże, bo pierwsza próba została wyłączona z drugiego przejazdu.
Wreszcie długo oczekiwana przerwa... idziemy upolować coś na ząb...

Teoretycznie mieliśmy mieć około pół godziny przerwy, więc sądziliśmy, ze z chłopakami raczej się przed drugim okrążeniem nie spotkamy. Jednak okazało się, że w rajdzie startuje tyle załóg, że jest opóźnienie około godziny. W takim razie jedziemy coś wszamać w hangarze i tam dojeżdżają też do nas Darek i Kuba. Po obiedzie wracamy do parku serwisowego, szybki przegląd aut i w zasadzie trzeba już się zbierać na kolejne kółko. Tak więc zajmujemy naszą pozycję w ogonku i powoli przesuwamy się w kolejce na próby - tym razem już z parku serwisowego załogi wyruszają w kolejności numerów startowych.

Druga pętla załogi 44
Ze względu na skasowany drugi przejazd Torem Ucho, od razu kierujemy się na Garaże. <dresik> Tu ku ogromnemu zaskoczeniu mojemu i Dawida udaje się nam skrócić czas przejazdu o 57 sekund. Długo wpatrujemy się w kartkę z czasami i je przeliczamy na kalkulatorze, aż w końcu nie pozostaje nic innego, jak uwierzyć. :zwyciężca:
Jedziemy na "Mini - Babusz", czyli trzecią próbę. Tutaj wita nas kolejka aut oczekujących na start. Przesuwamy się powoli w ogonku, aż nagle fiesta gaśnie. :| Próbujemy odpalić ją na wszelkie możliwe sposoby, pomagają inne załogi z rajdu, z którymi poznaliśmy się w parku maszyn w przerwie między przejazdami, koledzy pchają auto, próbują uruchomić silnik, ale nic z tego.
Niestety na tym musimy zakończyć nasz udział w rajdzie. :sad: EVO nie da się uruchomić. Nie pozostaje nam z Dawidem nic innego, jak zepchnąć fiestę pod hangar. Musimy sobie radzić sami, bo do klasyfikacji ogólnej liczy się też czas przejazdu pomiędzy próbami, więc nikt ze zjeżdżających nie może się zatrzymać, żeby nam pomóc. Kiedy już zrezygnowani pchamy samochód ostatkiem sił, nagle pojawia się pomoc. :D
Na trasę próby pędzi dostawczakiem Paweł. Zatrzymuje się przy nas, pyta, co się stało. Obiecuje, ze zaraz wróci i nas ściągnie. Humory się poprawiają, odpoczywamy chwilkę, czekając na jego powrót. Zanim linka holownicza zostaje podczepiona, pada jeszcze sakramentalne pytanie, czy jesteśmy pewni, że ma nas sholować, bo oznacza to wykluczenie z rajdu. Oczywiście jesteśmy pewni - przecież w takim stanie i tak żadnej próby nie przejedziemy, a na szybką naprawę nie ma szans. Oznacza to dla mnie kolejne wyzwanie - jeszcze nigdy nie jechałam na holu, a nauka na krętej drodze w warunkach zimowych nie swoim autem to mało zachęcająca perspektywa. :yyy: Uprzedzam Pawła o tym fakcie, ale on twierdzi, że to nic trudnego i będzie dobrze. Ruszamy. Jadąc na holu zakręty trasy pod hangar pokonujemy szybciej, niż wcześniej, kiedy ja prowadziłam. O dziwo - da się xD Docieramy na miejsce i odkrywam, że hamulca prawie nie da się wcisnąć... :yyy: Na szczęście udaje mi się zatrzymać. Paweł pozostawia nas na parkingu i odjeżdża zająć się rajdem, a my czekamy na powrót Darka i Kuby.

Druga pętla załogi 61
by dark86ford
Kolejny start z bramki - jedziemy z gazem w podłodze, żeby jak najszybciej dojechać do prób. Znajoma już trasa wydaje się być bardziej przyjazna, docieramy do Garaży, szybkie odliczanie i jedziemy. <dresik> Tym razem sam już pamiętałem o małym pieńku na trasie, ale za to zapomniałem o tym że są 2 objazdy... :hahaha: Kuba tylko krzyczał żebym skręcał, ja przejechałem... Nie było czasu na zastanawianie się co dalej, cenne sekundy uciekają. Szybki nawrót na ręcznym i wróciliśmy na trasę. :D Na mecie ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że mimo mojej małej pomyłki i tak poprawiliśmy czas z poprzedniego przejazdu... :ok:
Weseli jedziemy na kolejną próbę. Babusz przejechaliśmy bez większych niespodzianek, po raz kolejny fiesta nie zawiodła, dojechaliśmy do mety również poprawiając czas. :ok:
Wreszcie wita nas Pani Carowa. Trasa już nam znana, tylko znów Kuba krzyczał żebym nie przywalił w beczkę, gdy przejeżdżałem dosłownie milimetry od niej. :D Mała pętla przejechana z idealną precyzją i kolejny raz udało się przejechać wszystkie próby bez kary. :zwyciężca:
Nareszcie meta, można wracać do parku maszyn. Wracamy szczęśliwi, że wszystko się udało i przejechaliśmy bez strat w ludziach i sprzęcie, cieszymy się ze startu i dobrej zabawy, nie mając świadomości co się kroi w najbliższej przyszłości...

Wszyscy w komplecie spotykamy się pod hangarem, planując powrót do domu. Podejrzewamy, że w EVO brak gazu i paliwa. No tak - daj babie prowadzić, efekty widać jak na dłoni. :hahaha: Darek podczepia EVO na hol i udajemy się na pobliską stację, przekonani, że brak paliwa i rozładowany akumulator to nasz jedyny problem. O, jak bardzo się myliliśmy... :yyy:
EVO zatankowane, pchamy je, żeby odpaliło. Odpala, wygląda, ze wszystko OK. I nagle jak grom z jasnego nieba - światła zaczynają świecić jak świeczki, wysiada ogrzewanie, przygasają kontrolki - w zasadzie przestaje działać prawie wszystko, co ma związek z prądem - tylko radio działa (ale głośniki już nie, więc dźwięku i tak nie ma). Poza tym auto pochodzi jakieś 10 - 15 minut i gaśnie. Żadne próby holowania na lince nie zmieniają sytuacji. ;-|
Jakby tego było mało, do Darka dzwoni Paweł i pyta, czy planujemy powrót. Oczywiście nie planujemy, bo niby jak i po co? Wtedy pada polecenie: "Proszę do nas natychmiast przyjechać. Coś jest nie tak, musimy sprawdzić twój dowód rejestracyjny" :yyy: Chcąc nie chcąc, Darek pozostawia nas na stacji i pędzi z powrotem do Rallylandu.
Kuba próbuje dojść, co się stało fieście, ale poddaje się po jakimś czasie. Skostniały wraca do auta. Z podjęciem tej najtrudniejszej decyzji - co dalej - czekamy na Darka. :sad:
Wraca po około godzinie, wysiada z auta i idzie do nas. Wsiadając do EVO pyta Kuby, czy dało się coś zdziałać, otrzymując w zamian niestety smutną wiadomość, że trzeba będzie EVO ściągać do Bydgoszczy tak, jak stoi. :|
Darek momentalnie zamilkł, po krótkiej chwili z grobową powagą na twarzy stwierdził, że przydałoby się Kubie jakoś humor poprawić i że ma dla niego małą niespodziankę.
W życiu nie spodziewaliśmy się zobaczyć tego, co wyjął spod bluzy. Kuba z wrażenia zaniemówił, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi... :yyy: :yyy: :yyy:
Piękny puchar... Załoga nr 61 wygrała VIII Eliminację Pucharu WRC Rallylandu w klasie do 1300 cm3 - i to deklasując pozostałych rywali. :zwyciężca: Przewaga nad załogą z drugiego miejsca wyniosła ponad 28 sekund! Darka ściągnęli z powrotem, bo pozostali kierowcy w klasie nie mogli uwierzyć, że faktycznie startował fiestą 1,25 zettec - sądzili, że wpisał taki silnik, a jechał EVO. :hahaha: Sytuacja zostaje wyjaśniona, a wątpliwości rozwiewa informacja, że owa tajemnicza xrka nie ukończyła rajdu i aktualnie stoi zepsuta na pobliskiej stacji. :D
Wiele osób chciało wręcz Darka zlinczować, bo jak to możliwe, że przyjechał ktoś nowy, nikomu nie znany, cywilnym autem i do tego wygrał w grupie... kill2 Przecież to jest niedopuszczalne! Ale sportowe zachowanie załogi, która zajęła drugie miejsce, było naprawdę sympatyczne. Złożyli Darkowi gratulacje i życzyli kolejnych udanych startów.
Radość radością, ale robi się późno i trzeba decydować, co robimy. Za radą i namową PUCIA Kuba postanawia zostawić EVO na stacji. Przepakowujemy wszystkie cenne rzeczy do fiesty Darka, ładujemy się i wyruszamy w drogę powrotną do Bydgoszczy.
Po drodze rozpiera nas duma, że Darek i Kuba, choć nowicjusze i Rallyland widzieli pierwszy raz w życiu, w tak pięknym stylu pokonali wszystkich rywali w swojej klasie - i to w dodatku cywilnym autkiem! Wykonujemy więc serię telefonów - do Żółwika Tuptusia, do Trzeciego... Na początku każdej rozmowy niedowierzanie :yyy: , potem serdeczne gratulacje, życzenia szerokiej drogi i udanego powrotu do domu. :ok: Jedziemy powoli - drogi są zaśnieżone i bardzo śliskie, a my - jakby nie patrzeć - zmęczeni po całym dniu pełnym emocji. W końcu docieramy do Bydgoszczy i rozchodzimy się każdy do swoich spraw.

Na koniec jeszcze słów kilka o klasyfikacji generalnej VIII eliminacji. Załóg sklasyfikowanych - 52, załoga 61 na miejscu 20, załoga 44 na 50. Czyli jak na pierwszy start nie tak źle.

Fotki z tej imprezy są w profilach:
Dark86ford
http://www.fiestaklubpols...pic.php?t=39575

Kuba87
http://www.fiestaklubpols...pic.php?t=40749

kuba87 - 4 Gru 2010, 16:57

:D
elmek13 - 4 Gru 2010, 17:45

:V:
dark86ford - 4 Gru 2010, 22:02

<8> to jest opowiesc w duuuuzym skrócie :rotfl:
Magda M. - 4 Gru 2010, 23:08

I mocno ocenzurowana :hahaha:
trzeci - 4 Gru 2010, 23:14

No cóż ... jeszcze raz gratulacje dla tych co wygrali i dla tej która rajdowanie zaczęła od głębokiej wody ;-))
Mam nadzieję, że w sezonie 2011 udowodnicie, że pierwsze miejsce Darka nie było przypadkowe i że Magda z K.I.T.T-em też porządzi w swojej klasie :ok:
Fajnie, że łyknęliście tego bakcyla na maxa.
Oby tak dalej :)
Pozdro ...

dark86ford - 5 Gru 2010, 08:51

trzeci, to wszystko jest gorsze od uzaleznienia hehe, czlowiek nawet juz wszelkie plany zmienia zeby wystartowac w kolejnym rajdzie :rotfl:
kuba87 - 5 Gru 2010, 11:22

dark86ford, przejmujesz się??? :P P
Magda M. - 5 Gru 2010, 12:04

Kuba87, nie wiesz? To wszystko zależy od Sytuacji. :hahaha:
dark86ford - 5 Gru 2010, 12:36

Magda M., no fakt... Sytuacje bywają najróżniejsze i każda jest wyjątkowa :hahaha:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group